czwartek, 27 grudnia 2012

Inspiracje kulinarne na Nowy Rok

Witam po świętach :) Jak Wasze brzuszki? Mój się lekko rozstroił, ale już go ustawiam... Ponieważ całkowicie pochłonęły mnie ostatnio (kolejno): lenistwo, praca, organizacja Sylwestra, i nie bardzo miałam czas na solidne treningi, spróbuję to nieco podratować zdrowym odżywianiem. Mam dziś dla Was dwie bardzo apetyczne INSPIRACJE KULINARNE. 

Przepisy sprawdzone, a patrząc na zdjęcia aż ślinka cieknie... Właśnie ustalam menu sylwestrowe. Zapowiada się dość spora impreza (kilkanaście osób), ale pomyślałam, że fajnie i lekko będzie wejść w Nowy Rok, zajadając takie przysmaki. Polecam i pozdrawiam!

feed-me-better.blogspot.com



quchniawege.blogspot.com

 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia Świąteczne :)

Kochani,  życzę wszystkim wesołych, rodzinnych i ciepłych świąt, trafionych prezentów pod choinką i pysznej kolacji! Dzisiaj nie martwimy się o linię. Jemy to, na co mamy ochotę. Święta to święta! Pozdrawiam i jeszcze raz życzę WESOŁYCH ŚWIĄT:*:)

wtorek, 4 grudnia 2012

KURS JESIENNY - Dzień jedenasty - Słabości

Dzisiaj mam potrzebę napisania kilku słów o słabościach, cyklicznym braku motywacji do działania i samodestrukcyjnych zachowaniach.

Zacznę od tego, że dzisiejszy post powstaje na podstawie obserwacji siebie i swoich czasami nielogicznych i beznadziejnych zachowań. Oczywiście wszystko nawiązuje do zdrowia, próby zrzucenia kilki kilogramów i prowadzenia (ciągłego) zdrowego trybu życia.

Moimi największymi słabościami są słodycze, papierosy i powracające lenistwo, które potrafię sama przed sobą usprawiedliwić zawsze na 100 różnych sposobów.

1. Słodycze. Dzisiaj nie potrafiłam się powstrzymać przed wpadnięciem w ciąg jedzenia aż do bólu brzucha i ogólnego złego samopoczucia. Cukier jest straszny. Na chwilę sprawia, że czujemy się lepiej, a gdy jego poziom spada, natychmiast pojawia się ochota na dodatkową porcję czegoś słodkiego. I tak jem wszystko co słodkie i co mam akurat w zasięgu ręki, bez umiaru. Odkąd pamiętam zdarzały mi się takie napady niepohamowanego apetytu. Nie tylko w przypadku słodyczy, ale też innych rzeczy: chipsy, kaloryczne jedzenie, fast foody itd. Najgorsze jest to, że nie mogę tego zatrzymać, a moje racjonalne myślenie nagle zostaje zagłuszone i włącza się mechanizm jedzenia bez opamiętania. W ostatnim czasie dość rzadko zdarzają się takie sytuacje, ale jednak się zdarzają. 

2. Papierosy. Zaczęłam palić jakieś 8 lat temu. Rzucałam kilka razy na okresy od kilku tygodni do kilku miesięcy. Ale palenie stało się w jakiś sposób częścią mnie i mojego codziennego życia. Są sytuacje, których nie wyobrażam sobie bez fajek. Są ludzie, którzy ewidentnie mi się z takimi sytuacjami kojarzą. Musiałabym wywrócić całe życie do góry nogami żeby przestać. Czyli jednocześnie się zmienić. Ale z drugiej strony są też jednak momenty, kiedy nie chciałabym palić, ale muszę. Tzn. dla ogarnięcia organizmu i zachowania równowagi po prostu palę dla świętego spokoju, żebym mogła się skupić na czymś innym. Nie zmienię otoczenia, ludzi i całego życia, żeby przestać palić, bo to niemożliwe. A jednak momentami chciałabym rzucić. Bo wiem, że to uzależnienie, a nie tylko nawyk.

3. Lenistwo/bierność. A może powinnam zatytułować ten punkt "słomiany zapał". Mam czasami świetne pomysły, które z miejsca mogę wprowadzać w życie. Chociażby związane z dietą, treningami, zdrowym trybem życia. Co z tego, jeśli taka silna motywacja po jakimś czasie się kończy i wracają stare przyzwyczajenia. Jest wielu ludzi z natury leniwych. Myślę, że jestem częścią tej grupy. Albo nawet nie wynika to do końca z lenistwa, ale z tego, że po prostu szybko mi się wszystko nudzi, tracę zapał i koniec z planem idealnym, który jeszcze jakiś czas wcześniej dawał mi mocnego kopa do działania. 

Opisałam powyżej trzy moje największe słabości, które totalnie rozstrajają mi plan pracy nad sobą. Mój główny problem polega na tym, że jestem mało konsekwentna, za dużo od siebie wymagam (stawiam sobie za wysoko poprzeczkę i przy pierwszym potknięciu, często rezygnuję), za dużo planuję, myślę, analizuję, a za mało działam. Podziwiam ludzi, którzy mimo codziennych zajęć, stresów czy niespodziewanych sytuacji życiowych konsekwentnie dążą do wyznaczonego celu i osiągają go. Myślę, że wyrabianie w sobie takiej postawy, mogę uznać za swoje przednoworoczne i noworoczne postanowienie. 

Jestem inteligentną osobą i zdaję sobie sprawę ze swoich słabości. Mam świadomość tego, co i dlaczego robię nie tak, jakbym chciała. Jednak pomimo tego, czasami nie potrafię stanąć ponad złymi nawykami i pobłażam sobie, za jakiś czas żałując, że znowu dopuściłam do takiej sytuacji.

Do pracy nad swoim ciałem motywują mnie różne rzeczy:
- chęć akceptacji siebie (teraz uważam, że jestem za gruba, za słaba)
- chęć "dokopania" (oczywiście niedosłownie) osobom, które są wobec mnie krytyczne i dają mi do zrozumienia, że są lepsze z różnych powodów
- chęć życia w równowadze, w harmonii ze sobą
- motywuje mnie bardzo wsparcie ze strony osób będących w podobnej sytuacji, nie oceniających mnie, a raczej rozumiejących pewne wpadki (i głównie to jest powód powstania tego bloga)
- ostatecznie motywuje mnie sam moment (czas) kiedy osiągnę cel. Kiedy będę wystarczająco silna i w dobrej formie, żeby móc sobie powiedzieć "ŚWIETNA ROBOTA. MOŻESZ BYĆ Z SIEBIE DUMNA"

Taka siła, nie tylko fizyczna, ale też psychiczna (po osiągnięciu celu) daje niesamowitego kopa do życia, do podejmowania nowych wyzwań, daje też sporo odwagi i pewności siebie we wszystkich działaniach jakich się podejmujemy.

To tyle na dzisiaj. Aż mi się zrobiło lepiej po tych "zwierzeniach". Wniosek jest taki: potrzebuję dużo wsparcia i wiary swojej i innych ludzi w to, że może mi się udać i wtedy jestem w stanie osiągnąć bardzo, bardzo wiele. Pozdrawiam :)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

KURS JESIENNY - Dzień dziesiąty

Kolejna przerwa treningowa za mną. Weekend upłynął wyjazdowo i niestety bez ćwiczeń. Dzisiaj stawiam na lekkie ćwiczenia. 

Jednak dzisiejszy wpis przede wszystkim chciałabym poświęcić metodom zabezpieczenia się przed niesprzyjającym aurą, która, niestety już nas dopadła. ZIMA! Szczerze mówiąc, zimę uwielbiam tylko podczas świąt i podczas wieczorów, kiedy siedzę w ciepłym domu, a zimno jest szczelnie zablokowane za szybą :) Dzisiaj tak wymarzłam na zewnątrz podczas przebijania się komunikacją miejską do pracy i z powrotem, że naprawdę zastanawiam się jak ja tą pogodę przetrwam w tym roku...

Postanowiłam działać! Rano koniecznie rozgrzewające śniadanko. Czyli żadnych jogurtów, zimnych serów, zimnego mleka itd. Zamiast tego wszystko na ciepło, nawet zupy i w takiej ilości żeby się najeść. Tu znajdziecie kilka propozycji: www.sztukaodzywiania.pl lub tu: www.menshealth.pl.

Do tego rozgrzewające herbatki z goździkami, imbirem czy cynamonem, o których pisałam już jakiś czas temu. I oczywiście nie żałujmy sobie czosnku i cebuli, ale może lepiej się nimi zajadać po powrocie do domu niż przed wyjściem ;)

A na koniec dnia ciepła kąpiel. Mogą być też olejki eteryczne, którymi wzmocnimy nasz organizm i poprawimy sobie humor. Najlepsze są: cytrynowy, pomarańczowy/mandarynkowy, sosnowy, lawendowy. A na koniec ciepłe i przyjemne łóżeczko.

Warto się też z drugiej strony hartować i nie dać się złapać bakteriom. Znalazłam ciekawy artykuł o hartowaniu dzieciaków, ale myślę, że większość informacji może się okazać przydatna ludziom w różnym wieku: www.rodzice.pl

Pozdrawiam i nie dajmy się zimie!

środa, 28 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień dziewiąty

Trening zaliczony! Ale dość ciężko mi się dzisiaj ćwiczyło w porównaniu do wczoraj. Mimo wszystko cieszę się, że się do tego zabrałam. Dziś dzień bez kawy z cukrem. Do tego wypiłam tylko jedną dużą kawę czarną i zamiast drugiej szklankę wody :) Miałam też dość dużo ruchu w popołudniowej pracy i jutro też się na to zapowiada, także spalamy ile wlezie!

Nie będę się dziś rozpisywać, bo już pora spać. Ostatnio mam naprawdę duże problemy ze wstawaniem i codziennie obiecuję sobie, że wcześniej się położę. Może dzisiaj mi się to uda. Sen to przecież świetny sposób na pełną regenerację sił przed kolejnym intensywnym dniem. Także życzę Ci wyspania się i jutro łagodnej i w miarę łatwej pobudki:) Dobranoc!


wtorek, 27 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień ósmy

Już po ćwiczeniach :) Nie chciało mi się początkowo, ale mobilizacja górą, na moje szczęście! Zaraz pora się zbierać do spania, bo jutra kolejna wczesna pobudka... Ale zostały jeszcze 3 poranne katusze do końca tygodnia, także nie jest źle. 

Zauważyłam, że piję coraz więcej kawy (ale coraz mniej z cukrem). Dlatego pora zacząć się pilnować, bo wieczorem trudno mi usnąć i ogólnie cały dzień mam skoki i spadki "pobudzenia do życia" przez nią. Od jutra więcej wody - przynajmniej 3 szklanki dziennie. Takie jest moje postanowienie dnia dzisiejszego. Jedna kawa na dzień i dużo więcej wody.

Chciałam jeszcze wspomnieć o bardzo miłym dla mnie spostrzeżeniu dzisiejszego dnia: blog, od momentu powstania został odwiedzony ponad 6 000 razy. Bardzo Wam dziękuję za wsparcie. Mam nadzieję, że moje wpisy czasami okazują się dla Was przydatne. Bo muszę przyznać, że mnie osobiście Wasza obecność bardzo motywuje do pracy nad sobą. Mimo, że zdarzają mi się lepsze i gorsze okresy, jeśli chodzi o systematyczność i wytrwałość w treningach i zdrowym trybie życia, to fajnie jest wiedzieć, że są osoby, które mają takie same cele jak ja. Jeszcze raz dzięki! Dobranoc :)

P.S. Wrzucam moje dwa ulubione ostatnio kawałki na poprawę wieczornego humoru.



poniedziałek, 26 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień siódmy

Zaraz zaczynam trening. Miałam 4 dni przerwy. Znowu. I tak się cieszę, że od czasu do czasu udaje mi się poćwiczyć. Po 12 godzinach pracy to niezły wyczyn dla mnie :) 

Trochę miałam ostatnio spadek formy i fizycznej i psychicznej. Może to przez tą ponurą pogodę. Może przez nadmiar obowiązków. A może po prostu od czasu do czasu taki "stan" naturalnie musi się pojawić. Przecież cały czas nie może być świetnie...

Ale już koniec filozofii i rozmyślań. Biorę się za ćwiczenia, a potem idę spać. Bo poniedziałki są z zasady bardzo męczące. Pozdrawiam i do jutra:)

wtorek, 20 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień szósty

Jednak choroba zwyciężyła i musiałam odpuścić cały weekend, treningi i wszelkie inne plany, pozostając w łóżku przez 2 dni plus 2 wieczory. Trochę przeszło na szczęście. Jeszcze tylko męczący kaszel od czasu do czasu i katar, ale czuję się znacznie lepiej, dlatego dzisiaj odświeżam trening. Mam nadzieję, że pomimo przerwy uda mi się uniknąć zakwasów:)

A jak Wam idzie? Muszę się jeszcze pochwalić, że przez ostatnie dni prawie nie piłam kawy z cukrem, ale raczej herbatki z przyprawami (na chłodne dni i chorobę herbaty z imbirem, cynamonem czy goździkami - świetnie rozgrzewają). Trochę zaburzyłam przez weekend godziny posiłków, ale już wracam do ustalonych w poprzednim tygodniu pór jedzenia.

Na dziś to tyle. Idę ćwiczyć i dalej wygrzewać się w łóżku. Przeziębienie ma zniknąć jak najszybciej i zrobię wszystko żeby tak się stało, bo to stan baaardzo uciążliwy i nieprzyjemny! Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru:)

czwartek, 15 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień piąty

Dziś już po ćwiczeniach. Czuję się coraz silniejsza, a zakwasy przechodzą :) Niestety wirusy dalej atakują... Przez cały dzień wysmarkałam tony chusteczek i nie najlepiej się czuję. Dlatego zaraz idę wziąć ciepły prysznic i jakieś środki na chorobę, a potem prosto do łóżka. Choroby to jeden z powodów, przez które nie lubię jesieni i zimy...

Mimo, że to dopiero czwarty dzień ćwiczeń idzie mi coraz lepiej, czuję, że mięśnie powoli się przystosowują do nowego wysiłku i zaczynają się wzmacniać. To naprawdę fajne uczucie. Myślę, że za tydzień przy systematycznych ćwiczeniach, pierwsza część aerobiku będzie dla mnie łatwizną ;)


środa, 14 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień czwarty

Dzisiaj już po aerobiku i całym dniu, po którym jestem wykończona. Zaczyna mnie brać jakaś choroba, dlatego chcę się położyć wcześniej spać, oczywiście po odpowiedniej dawce czosnku z mlekiem i miodem. Ostatnio pomogło, więc mam nadzieję, że tym razem też się obejdzie bez leków i lekarzy.

W tym poście chciałam krótko napisać, dlaczego wróciłam do ćwiczeń aerobowych z serii Slim In 6. Dzisiejszego dnia po raz trzeci ćwiczyłam, po długiej przerwie. Przypomnę, że w sierpniu doszłam do 3. czyli ostatniej części tego aerobiku. Teraz zaczynam od początku. Przez ostatnie miesiące nie wykonywałam zbyt wielu ćwiczeń na poszczególne partie ciała. Za to dużo chodziłam, czasem jeździłam na rowerku stacjonarnym. Moja kondycja nie jest w najgorszym stanie, ale mimo to zaczęły się pojawiać niepotrzebne fałdki w niechcianych mięśniach. Same mięśnie też zwiodczały trochę. 

Ten zestaw aerobowy wyrabia moje poszczególne mięśnie: brzuch, pośladki, uda, ramiona. Wiem, że działa, bo od rana ledwo się ruszam przez zakwasy. Z braku czasu i przez tryb życia jaki prowadzę, stawiam w ciągu dnia na ruch, którego mi nie brakuje (szczególnie w pracy popołudniowej i w biegach między jednym autobusem a drugim), a wieczorem na półgodzinny aerobik, czyli konkretne ćwiczenia na konkretne partie ciała, które wymagają u mnie poprawek.

To tyle z dzisiejszych przemyśleń. Idę się leczyć, bo przecież szkoda czasu na choroby! Pozdrawiam :)

wtorek, 13 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dzień trzeci

Dzisiejszy dzień przebiegł całkiem pomyślnie. Trzymałam się twardo godzin posiłków i oparłam się pokusom słodyczowym. Dwa grzechy główne jakie popełniłam to dwie kawy z cukrem i mlekiem. Kiedyś piłam kawę bez cukru, a potem sama się przyzwyczaiłam do słodzonej. Zamierzam to jakoś odkręcić! Nie chcę używać słodzików, chociaż to pewnie taki sam syf jak cukier. Gorzkiej kawy nie lubię, a czasem po prostu muszę ją wypić żeby nie usnąć w czasie dnia. Może znacie jakieś inne sposoby lub produkty (zdrowsze) niż cukier, którymi można słodzić kawę?

A teraz aerobik czas zacząć:) Żałuję, że mam na to czas dopiero teraz. Blog działa na mnie motywacyjnie, także za Was też trzymam kciuki w postanowieniach dietetycznych i treningowych i idę ćwiczyć. Pozdrawiam:)

poniedziałek, 12 listopada 2012

P.S. Zaproszenie

Zapomniałam dopisać w poprzednim poście, że serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych zdrowym odżywianiem i treningami do odwiedzenia aktualizowanego ostatnio profilu KURSU 5 TYGODNI na FB:  www.facebook.com

Może macie jakieś pytania lub propozycje co do tego jak ulepszyć profil? Jeśli tak, zapraszam do komentowania :)

KURS JESIENNY - Dieta cz.2

W ten tydzień wkroczyłam dzisiaj całkiem nieźle :) Ustaliłam godziny posiłków i mniej więcej ich skład oraz zrobiłam nieśmiertelny aerobik Beach Body - Slim in 6 - Start It Up (czyli część pierwszą). Do porażki dnia mogę zaliczyć słodycze, przed którymi nie mogłam się powstrzymać popołudniu i kawę z cukrem i mlekiem (uzależnia! na moje nieszczęście). Ale jak na pierwszy dzień i tak poszło mi całkiem dobrze, także nie zniechęcam się.

Godziny posiłków, których wyszło dość sporo, ustaliłam następująco:

6.20 - śniadanie
9.00 - II śniadanie
11.00 - III śniadanie
13.30 - posiłek obiadopodobny (w pracy nie mam czasu ani warunków na porządny obiad)
16.00 - podwieczorek
18.00 - II podwieczorek
20.30 - obiadokolacja (dopiero wtedy jestem w domu, ale staram się żeby ten posiłek był sycący i zarazem niskokaloryczny)
22.00 - mleko (jeszcze się nie przestawiłam na wczesne chodzenie spać)

Wychodzi 7 posiłków plus mleko wieczorem. To dużo, ale nie poradzę nic na to, że mój organizm potrzebuje ciągłych dostaw "paliwa" ;)

Sam skład poszczególnych posiłków chciałabym ułożyć według zasad diety rozłącznej. 
*Czyli mamy produkty (tak jak w linku, który podałam wczoraj do tabelki z produktami) zasadotwórcze, kwasotwórcze i neutralne. Nie łączymy tych silnie kwasotwórczych i silnie zasadotwórczych ze sobą. Ale wszystko możemy łączyć z neutralnymi. 
*Stawiamy głównie na zasadotwórcze. 
*Jeśli jemy kwasotwórcze to albo te słabo zakwaszające organizm, albo kwasotwórcze w małej ilości.

Przykładowe propozycje posiłków:

"Śniadanie
 

Propozycja I:
- garść płatków owsianych, garść płatków pszenicznych (jęczmiennych lub żytnich),
- garść rodzynek, (ew. kilka śliwek suszonych, daktyli, fig, żurawiny…)
- łyżka miodu (tylko nie sztuczny ;) ),
- ciepła woda (ew. sok owocowy – bez cukru).
Wszystkie składniki wymieszać, pozostawić aż nasiąkną i można jeść. Ten zestaw zawiera węglowodany złożone, które stopniowo uwalniają energię i dają na długo uczucie sytości.
Zawiera też duże ilości błonnika, który znakomicie wpływa na perystaltykę jelit (ruch robaczkowy) oraz na ich oczyszczanie.

propozycja II
- chleb pełnoziarnisty (nie ciemny tylko pełnoziarnisty!),
- masło naturalne (żadne wolnodziałające trucizny typu margaryny, masła roślinne, Benecole, Flory, fauny ;) itd.),
- kiełki np. rzodkiewki, lucerny, słonecznika…(dostępne w większości dużych sklepów lub własnej produkcji)
- sałata lub pomidor lub papryka lub ogórek kiszony lub …
Wbrew pozorom jest to bardzo sycące śniadanie i dzięki zawartości surowych warzyw dostarczające sporo energii.

propozycja III
- twaróg półtłusty lub pełnotłusty (nie chudy),
- wedle uznania siekana cebulka lub kiełki lub/i kiszony ogórek, lub rzodkiewka…
- może być jogurt lub kefir.
To typowe śniadanie białkowe. Można i tak zaczynać dzień ale lepiej posiłek białkowy jeść na obiad a węglowodanowe na śniadania i kolacje.

Obiad

propozycja I
- kasza gryczana gotowana z sosem grzybowym lub pieczarkowym,
- surówka z kiszonej kapusty z marchwią, oliwa z oliwek,
- na pierwsze danie można zrobić zupę wielowarzywną lub kalafiorową, cebulową, dyniową…

propozycja II
- kotlety z fasoli lub sojowe,
- zestaw surówek np. selerowa z ogórkiem kiszonym i majonezem lub lepiej jogurtem, porowa z kiełkami i jogurtem (ostra!), z białej kapusty (tartej na tarce do warzyw z sosem winegret).

propozycja III
- pieczony lub lepiej gotowany kurczak lub schab (lepiej z hodowli ekologicznej),
- surówka z białej kapusty, lub surowe warzywa do dogryzania (należy unikać warzyw gotowanych).

Kolacja

propozycja I
- surówka z marchwi z cytryną i oliwą lub w trakcie przygotowywania kolacji marchew do chrupania,
- ser żółty z papryką zieloną i/lub czerwoną i/lub pomidorem. Można dodać odrobinę masła naturalnego rzecz jasna:).

propozycja II
- chleb pełnoziarnisty (podkreślam!) mogą być grzanki, oliwa z oliwek z czosnkiem, sałata, pomidor, ogórek kiszony… Można jeść oddzielnie, ale ja często mieszam to wszystko w misce i zjadam czytając książkę o właściwym odżywianiu :) .

Nie ma propozycji żadnych napojów, bowiem pijemy nie wcześniej niż 1-1,5h po jedzeniu. Lepiej wypić szklankę wody na 20-30 min. przed jedzeniem. Picie w trakcie lub zbyt wcześnie po posiłku powoduje rozcieńczanie enzymów trawiennych i słabe przyswajanie pokarmu. Popijanie po zjedzeniu pokarmów białkowych, które trawią się kilka godzin powoduje ich przesunięcie do jelit, gdzie nie strawione w żołądku zaczynają po prostu gnić.

Podane powyżej zestawy są tylko przykładem na wielkie możliwości naturalnego i smacznego odżywiania."


Źródło: klub-zdrowego-zycia.pl

To tyle na dzisiaj. Miłego wieczoru i smacznego dnia jutro:)




niedziela, 11 listopada 2012

KURS JESIENNY - Dieta cz.1



W planie miałam rozpoczęcie diety i treningów tydzień temu, ale nie udało mi się to z powodu nowych obowiązków i nowego rozkładu tygodnia (dość napiętego niestety). Jednak myślę, że po tym czasie już wiem, jak będzie wyglądał mój tydzień i mogę spokojnie opracować i wprowadzić nowy plan działania w związku z sylwetką i dietą.

Zacznę od diety. Ponieważ jesień już w pełni i lada moment zaczyna się zima, postanowiłam ułożyć dietę pod te pory roku. To znaczy oprzeć swoją dietę na produktach sezonowych, czyli takich, które są dostępne w tym okresie i nienafaszerowane dużymi ilościami chemii. Poszperałam w Internecie i znalazłam ciekawe artykuły związane z wyborem produktów sezonowych na jesień i zimę. W skrócie umieszczę listę poniżej, a na końcu podam linki do poszczególnych stron. 

Warzywa na jesień i zimę:

- ziemniaki
- marchewka
- korzeń pietruszki i pasternaku oraz natka pietruszki
- seler
- buraki
- warzywa z rodziny kapustnych; kapusta biała, czerwona, jarmuż, brukselka, ( + brokuły i kalafior do początku zimy). Te warzywa warto jeść z tymiankiem, cząbrem, majerankiem czy kminkiem.
- por
- cykoria - endywia oraz sałatowa
- rzepa (również czarna rzepa) oraz brukiew
- topinambur
- skorzonera (czarna salsefia)
- roszponka
- dynia
- kabaczek, cukinia
- bakłażan
- brokuł
- brukselka
- cebula
- czosnek
- warzywa kiszone
- warzywa strączkowe, czyli ciecierzyca, groch, soczewica, bób, soja

Owoce na jesień i zimę:
- jabłka
- śliwki
- gruszki
- cytrusy

Warzywa i owoce można spożywać także w postaci soków.

Do tego jesienią oczywiście grzyby.

Dieta powinna zawierać także:

- kiełki
- świeże zioła, które można hodować w doniczkach w domu, np.: bazylia, oregano, tymianek, majeranek, mięta itd.
- kasze, ryż, makarony pełnoziarniste
- pieczywo pełnoziarniste, razowe
- produkty białkowe: mleko, jajka, jogurty, kefiry itd.
- tłuszcze, czyli masło, oliwę z oliwek
- ewentualnie mięso (tu niestety dużo nie napiszę, ponieważ nie jem mięsa) i ryby

I z grubsza to wszystko, co zaliczę do mojej diety. 

DIETA ROZŁĄCZNA

Kolejną ważną sprawą jest łączenie ze sobą poszczególnych produktów. Kiedyś pisałam o diecie rozłącznej, która polega na nie łączeniu ze sobą produktów zasadotwórczych i kwasotwórczych. Aby trochę przybliżyć, na czym polega ta dieta wklejam poniżej krótki fragment ze strony internetowej:

„Produkty spożywcze różnią się zawartością pierwiastków kwasotwórczych (najważniejsze: chlor, fosfor i siarka) i zasadotwórczych (najważniejsze: wapń, sód, potas, magnez), dlatego skład racji pokarmowej nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę kwasowo-zasadową ustroju. W większości produktów spożywczych stanowiących podstawę naszej diety przeważają pierwiastki kwasotwórcze. Dla zachowania równowagi kwasowo-zasadowej organizmu zaleca się, aby 80% jadłospisu stanowiły produkty zasadotwórcze, a 20% produkty kwasotwórcze.”

Wklejam również linka do tej strony, znajduje się tam tabelka z produktami z poszczególnych grup: www.odzywianie.info.pl

To tyle na dzisiaj w tematyce diety. Plan diety na ten tydzień zamieszczę w kolejnych postach, bo muszę go jeszcze trochę dopracować. Mam nadzieję, że informacje, które zamieściłam przydadzą się. Życzę udanego wieczoru i pozdrawiam :)

P.S. Załączam jeszcze linki do artykułów o warzywach i owocach sezonowych:

www.beawkuchni.com 
rawolucja.pl 
www.kuchniaplus.pl 

sobota, 3 listopada 2012

METAMORFOZY - Część V

Dzisiaj już ostatnia część z serii METAMORFOZY. Zajmiemy się naszym ciałem. Zamieszczę kilka wskazówek, które sama stosuję, żeby skóra całego ciała była gładka i jędrna. Przy stosowaniu tych zabiegów przy równoczesnym stosowaniu diety i treningów, będziesz wyglądać i czuć się naprawdę świetnie :)

Zacznijmy od oczyszczania. Mam tu na myśli głównie peeling. Najlepszy jaki do tej pory stosowałam to peeling przygotowany z cukru i oliwy z oliwek. Do miseczki sypiemy, zależnie od potrzeb, kilka łyżek zwykłego cukru, który każdy ma w domu i dodajemy trochę oliwy z oliwek (ewentualnie oleju, jeśli akurat nie masz w domu oliwy). Mieszamy składniki, tak żeby powstała papka i peeling gotowy. Okrężnymi ruchami, masujemy tą papką wszystkie części ciała pod prysznicem. Poza tym, że usuwamy martwy naskórek, to nasza skóra jest dodatkowo wspaniale nawilżona. Polecam stosowanie takiego peelingu raz w tygodniu.

Jeśli już jesteśmy przy prysznicu, to bardzo skutecznym sposobem na pobudzenie krążenia w organizmie są naprzemienne ciepło-zimne natryski. Na koniec kąpieli najpierw odkręcamy chłodną wodę i płuczemy nią całe ciało od stóp do głowy, a następnie odkręcamy wodę ciepłą i płuczemy ciało od głowy w kierunku stóp. Takie naprzemienne natryski powtarzamy kilka razy i kończymy na płukaniu zimną wodą. Takie natryski najlepiej stosować przy porannym prysznicu.

Polecam używanie pod prysznicem szorstkiej gąbki, którą masujemy skórę od brzucha, przez pośladki po uda okrężnymi ruchami. Taki zabieg poprawia krążenie, a także pomaga w walce z cellulitem. 

Po prysznicu i osuszeniu ciała masujemy partie: brzuch, pośladki, uda szczypiąc/ugniatając je właśnie w kierunku od góry w dół. Takie ugniatanie także poprawia krążenie i pomaga zwalczyć "pomarańczową skórkę".

Po tych zabiegach należy jeszcze wetrzeć w ciało balsam. Rano polecam balsam ujędrniający. Skóra jest po nim, jak sama nazwa wskazuje, ujędrniona i ładnie się prezentuje. Natomiast wieczorem stosuję balsam nawilżający. Podoba mi się ten czerwony z Garniera, a kiedyś miałam też kokosowy z Ziaji i również super nawilżał.

Jak zawsze najważniejsza jest systematyczność. Przyznaję, że kiedy bardzo się spieszę zapominam o tych wszystkich zabiegach. Ale wcale nie jestem z tego zadowolona. Stosując się do wszystkich powyższych wskazówek naprawdę można osiągnąć świetne efekty. A łącznie zajmują nam one 5-10 minut dziennie. Warto dbać o swoje ciało. Mamy je tylko jedno :)

Na dziś to wszystko. Od poniedziałku zaczynamy treningi regularne, codziennie o jednej godzinie. Podobnie z odżywianiem. Wszystko już układam. Także bierzemy się do pracy, żeby w nowy rok, który zbliża się do nas wielkimi krokami, wejść z dumą z siebie i swojego wyglądu. 

Pozdrawiam i życzę miłego weekendu:)

wtorek, 30 października 2012

METAMORFOZY - Część IV

Po krótkiej przerwie wracamy do tematu metamorfoz. Dzisiaj zamieszczam materiały o pielęgnacji dłoni i paznokci. Szczególnie ważne jest nawilżanie, ponieważ niestety za szybko jak dla mnie przyszła zima i w połączeniu z ogrzewaniem czuję, że moja skóra jest bardzo sucha i podrażniona. 

Co do treningów dalej uskuteczniam codzienne długie marsze. Wczoraj pobiłam rekord ostatnich dni i zrobiłam sobie ponad godzinna wycieczkę. Pogoda nie jest za ciekawa, ale na szczęście ruch powoduje, że wcale nie jest mi zimno. Od następnego tygodnia, tak jak pisałam wcześniej, ustabilizuje mi się nieco rytm dnia i wrócimy do połączenia treningów kardio z ćwiczeniami na poszczególne partie ciała. Do tego opracujemy jakąś zimową dietę, bo przez ten nieregularny plan dnia jadam różne rzeczy w różnych porach i niestety widzę, że trochę przytyłam. Także do końca tygodnia przynajmniej godzina ruchu dziennie. U mnie będą to marsze i od kolejnego tygodnia włączymy nowe ćwiczenia.

Pielęgnacja rąk i paznokci:

www.milionkobiet.pl

Kilka uwag do powyższego artykułu:
- polecam pilnik szklany, według mnie jest najlepszy
- skórki najlepiej usuwać używając płynu do skórek - tzw. remover


piątek, 26 października 2012

METAMORFOZY - Część III

Brwi wyszły super:) Dzisiaj twarz i makijaż. 

Po pierwsze oczyszczanie. Ja już jestem po. Efekty całkiem niezłe. Wklejam linka z zasadami oczyszczania krok po kroku: wdziek.info

Następnie makijaż. To trudna sztuka, która wymaga posiadania odpowiednich informacji na temat naszego kształtu twarzy, jej właściwości oraz odpowiednich kosmetyków. Dla mnie osobiście makijaż jest pewnym rodzajem sztuki. Cały proces malowania się sprawia mi dużą przyjemność i kiedy tylko mam na to czas, szukam informacji o tym, jak tę umiejętność rozwijać.

Zacznijmy od określenia kształtu twarzy. Najlepiej jeśli zepniesz z tyłu włosy (łącznie z grzywką) i obrysujesz swój odbity kształt twarzy na lusterku. Do modelowania twarzy potrzebujemy: bronzera, rozjaśniacza i różu. Na tej stronie znajdziesz informacje o modelowaniu kształtu każdego rodzaju twarzy: www.stylistka.pl

Zamieszczam także filmik, gdyby ktoś potrzebował szerszych informacji:

 

Ok, teraz przejdźmy do poszczególnych elementów twarzy. Najważniejsze to oczy i usta. Tutaj chciałabym Was zachęcić do skorzystania z pomocy filmików z Youtuba, które umieszczam poniżej. Wszystko jest omówione bardzo szczegółowo i zrozumiale. Mi te materiały się bardzo podobają i również z nich korzystałam.



To wszystko o makijażu na dzisiaj. Mam nadzieję, że informację Wam się przydadzą. Ja już makijaż zrobiłam i zaraz wyjeżdżam, także kolejny post dodam w niedzielę. Życzę Wam udanego weekendu. Co do treningu na dziś przewiduję marsz, przynajmniej 40-minut. Pozdrawiam:)

czwartek, 25 października 2012

METAMORFOZY - Część II

Jak tam fryzura? Moja jest ok. Za stylizację wezmę się jutro, być może jeszcze coś pozmieniam. Dzisiaj zajmiemy się brwiami, bo to kolejna sprawa, która mi się nie podoba. Co do kosmetyczek powiem tylko tyle, że tez nigdy nie wyrwały mi brwi tak jak chciałam... Mam ciemne i gęste brwi, które szybko odrastają i właściwie wymagają bardzo częstej regulacji. A ponieważ mam średnio dużo czasu i czasem też chęci na zajmowanie się nimi, nie wyglądają zjawiskowo.

Ale dzisiaj się to zmieni. Znalazłam 2 filmiki instruktażowe do pomocy jak wyregulować brwi profesjonalnie. Powodzenia! I sobie też go życzę, bo nie wiem co z tego wyjdzie:p





Jutro zajmiemy się twarzą. Ponieważ zaczyna się weekend możemy poświęcić trochę czasu na odpowiednią pielęgnację twarzy i makijaż. Do usłyszenia :)

Zapraszam też na profil facebookowy bloga, trochę go jeszcze muszę poprawić, ale pojawiają się tam wskazówki co do treningów i diety dla początkujących: www.facebook.com

środa, 24 października 2012

METAMORFOZY - Część I

Witam po kolejnej dłuuugiej przerwie:) Mam kilka dni wolnego i postanowiłam je przeznaczyć między innymi na poprawę swojego wyglądu. Nie mogłam już patrzeć na swoje włosy, dlatego dzisiaj je obcięłam. Sama. I powiem Wam, że nie jest źle:) Od dawna nie byłam u "normalnego" fryzjera, zawsze coś mi źle podcinali, albo za bardzo itd., więc stwierdziłam, że sama wiem najlepiej, jak chciałabym być obcięta. 

Rano umyłam porządnie włosy, nałożyłam odżywkę i wzięłam się do pracy. Oczywiście dosyć ostrożnie, bez szaleństwa, ale końcówki wreszcie zdrowo wyglądają, a włosy są o niebo lżejsze. Efekt zadowalający.

Oczywiście skorzystałam z pomocy Youtuba, filmiki zamieszczam poniżej :)



Chciałabym ogłosić ten tydzień mianem "METAMORFOZ". Zajmiemy się włosami, paznokciami, brwiami, ciałem itd. Poprawimy wszystko same, po swojemu, czyli tak jak lubię:)

Co do treningów i diety. Ostatnio nie ćwiczyłam w domu, ale miałam bardzo intensywny okres w życiu i starałam się wszędzie chodzić pieszo. Tak więc średnio na dzień maszerowałam ponad 2 godziny + dodatkowe czynności w pracy. (Nie pracowałam ostatnio przy komputerze, na siedząco, ale raczej aktywnie).

Od początku listopada zaczynam nową pracę. Wreszcie na dłuższy okres. Będę miała stałe godziny od rana do popołudnia. Także przestawiam się już na tryb ćwiczeń popołudniowo-wieczornych. Dzisiaj dalej kardio - czyli rowerek, tanieć, hula-hop itp przy dobrej muzyce. 

Powodzenia w strzyżeniu włosów. Jutro zajmiemy się brwiami i ogólnie twarzą :)


piątek, 5 października 2012

Kurs - Trening standardowy

Zaczynamy weekend! Dziś pozwolę sobie na powrót do standardowego treningu! Mam dużo energii i zamierzam coś z nią zrobić :)

A więc plan jak kilka dni temu:

- rozgrzewka - 5 minut (we własnym zakresie - czyli skłony, przysiady, krążenia itd.)
- rowerek - 15 minut (obciążenie dość lekkie)
- hula hop - 10 minut (po 5 na każdą stronę)
- rowerek - 10 minut (zwiększałam obciążenie średnio co 2-3 minuty)
- podnoszenie hantla (obciążenie 2 kg) - 10 razy na każdą rękę
- brzuszki - proste, skośne, z podnoszeniem nóg - po 50 razy każdą z opcji
- rowerek - 5 minut (średnie obciążenie - stałe)
- rozciąganie - ok. 10 minut

A wieczorem spacer i tydzień się pięknie kończy, a weekend wspaniale zaczyna:)

Życzę udanego wieczoru i do zobaczenia jutro:*

czwartek, 4 października 2012

Kurs - oczyszczenie

Mój humor dzisiaj nie jest najlepszy, dlatego zamiast standardowego treningu, postanowiłam urządzić sobie oczyszczający wieczór z hitami, które sprawiają, że nogi same zaczynają tańczyć. Godzina szaleństw, może nawet dłużej... Kusząca propozycja? Zapraszam do tańca. Energicznego, wesołego, odprężającego. Dodam, że taniec, poza poprawą humoru, świetnie działa na nasze przemęczone kręgosłupy. Szczególnie, jeśli ktoś spędza większość dnia przed komputerem, jak ja.

Kilka propozycji muzycznych na dobry początek (niektóre mogą Ci się wydać kiczowate:p). Ale chodzi o to, żeby się śmiać i dobrze bawić - sam na sam ze sobą!






środa, 3 października 2012

Kurs - MOTYWACJA cz.2

Dzisiejszy dzień był dość ciężki, dlatego trening ograniczam do dłuuuugiego spacero-marszu. Muszę się dotlenić i pochodzić na świeżym powietrzu, przemyśleć kilka spraw. Polecam takie wieczorne spacery, szczególnie po dość męczących dniach:)

Zamieszczam także drugi filmik z cyklu "MOTYWACJA"




wtorek, 2 października 2012

Kurs - MOTYWACJA cz.1

Trening zaliczony! Udało mi się dziś wrócić wcześniej z pracy i wykorzystałam dodatkowy czas na ćwiczenia. Spacer też zaliczyłam, ale półgodzinny. Także jestem dzisiaj z siebie dumna.

Trening wyglądał następująco:

- rozgrzewka - 5 minut (we własnym zakresie - czyli skłony, przysiady, krążenia itd.)
- rowerek - 15 minut (obciążenie dość lekkie)
- hula hop - 10 minut (po 5 na każdą stronę)
- rowerek - 10 minut (zwiększałam obciążenie średnio co 2-3 minuty)
- podnoszenie hantla (obciążenie 2 kg) - 10 razy na każdą rękę
- brzuszki - proste, skośne, z podnoszeniem nóg - po 50 razy każdą z opcji
- rowerek - 5 minut (średnie obciążenie - stałe)
- rozciąganie - ok. 10 minut

Czuję się o niebo lepiej i teraz z czystym sumieniem mogę wrócić do swoich codziennych zajęć:)

Stwierdziłam, że jeśli chcę być systematyczna, muszę mieć odpowiednio wysoką motywacje do działania i pilnowania częstych treningów. W tym i kolejnych postach chciałabym podzielić sie z wami materiałami, które pokazują, jak możemy się skutecznie motywować. Dzisiaj pierwszy materiał o tym, jak wyrabiać w sobie dobre nawyki:




poniedziałek, 1 października 2012

Kurs dalsza część

Witam po kolejnej przerwie. Jak idą Twoje treningi? Moje powoli. Średnio wychodzą 2 w tygodniu. Brak czasu niestety daje się we znaki. Mówią, że dla chcącego nic trudnego, ale ja mam z tym problem. 

Tak czy inaczej z nowego planu nici, bo nie jest tak intensywny i efektywny jak zakładałam. Jestem pewna, że trzymając się wstępnych założeń wyniki byłyby świetne. Ale tak czy inaczej nie poddajemy się. Jesień za pasem, to czas kiedy naprawdę zaczynam się rozleniwiać. Taki wstęp do snu zimowego...

Staram się dużo chodzić jak tylko mam taką możliwość. Po co podjeżdżać 3-4 przystanki tramwajem, kiedy mogę tę samą odległość przejść i trochę nadrobić za treningi. Chociaż z tego jestem zadowolona, że takie zwykłe spacery, marsze sprawiają mi nadal przyjemność i nie muszę się do niczego zmuszać.

Co powiesz na długi spacer jutro? Ja zakładam godzinkę marszu po pracy! A co!:)

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że nadal czytacie bloga, mimo, że ja się ostatnio bardzo opuściłam. Obiecuję poprawę:)

czwartek, 13 września 2012

Część I - 19. dzień kursu

I zaczęła się jesień... Jedna z dwóch najbardziej dobijających mnie pór roku... Szarość, deszcz i zimno. Za jakieś 6-7 miesięcy zacznie się robić normalnie. Zmotywowałam się dzisiaj mimo wszystko do pobudki rano i wszystkich tych codziennych obowiązków. Nawet udało mi się wieczorem poćwiczyć pół godziny. Zawsze coś...

Ale złamałam się co do palenia... Cztery dni poszły na marne. Jedna dobra rzecz to taka, że fajka była okropna i smakowała dokładnie jak te sprzed kilku lat, kiedy zaczynałam. Fuj. Jednak nie ma się co załamywać. Dobrze mi szło do tej pory. Od rana do wyjścia z pracy jest super. Wcale nie pamiętam o paleniu, nie czuję się źle. Najgorzej jest po 17. Wtedy najbardziej chce mi się palić. I wieczorem, kiedy jestem już w domu. Jutro spotykam się ze znajomymi. Będziemy świętować zaliczenie najgorszego egzaminu kumpeli. Nie wiem czy dam radę  nie palić. Ale mocno się postaram. Przez te 4 dni zaoszczędziłam 20 zł, a to przy moim ostatnio skromnym budżecie całkiem niezła kwota. Nie chcę palić i tego się trzymam.

Ok. Koniec już ze złymi wiadomościami. Przejdźmy do czegoś pozytywnego, albo przynajmniej bardziej motywującego niż wyliczanie strat i porażek. Tak więc, dzisiaj znalazłam kilka fajnych kalkulatorów i tabelek, które przedstawiają ile spalamy kalorii podczas treningów i podczas codziennych czynności. Dzięki nim mogę sobie mniej więcej przeliczyć ilość kalorii jaką spalam codziennie i porównać z ilością kalorii, które zjadłam. Takie narzędzia są bardzo pomocne, bo dzięki nim wiem, co jeszcze mogę zmienić i poprawić w codziennym życiu, żeby dograć ilość przyjmowanych i spalanych kalorii. Poniżej zamieszczam linki do kilku stron z tymi kalkulatorami i tabelkami. Może Tobie również się przydadzą :)

www.fit-up.pl

www.zapetytem.pl

www.zdrowie-az.pl

środa, 12 września 2012

Część I - 17. i 18 dzień kursu

Jest dobrze! Wreszcie się uaktywniłam i wszystko idzie całkiem całkiem. Trening i wczoraj, i dzisiaj zaliczony. Stawiam głównie na rowerek. 3 serie po 10 minut. Między seriami rowerka jeszcze 2 razy po 10 minut hula-hopu i trochę brzuszków, przysiadów, skłonów, pompek. Na koniec rozciąganie. Nie korzystam z żadnych materiałów filmowych. Zdaję się na własną wyobraźnię. Teraz liczy się przede wszystkim spalanie tłuszczyku.

Rzucanie palenia też jakoś idzie. Nie powiem żeby było prosto, ale traktuję to bardzo zadaniowo. Jest dookoła mnóstwo pokus. To tzw. pułapki. Już całkiem dobrze sobie z nimi radzę. Gorzej będzie z ludźmi, którzy kojarzą mi się z paleniem. Niestety nie zerwę z nimi kontaktu (to by było straszne). Taka konfrontacja z nimi czeka mnie już w piątek. Ale zrobię wszystko co w mojej mocy żeby wytrzymać. Jeśli dotrwam do niedzieli już będzie naprawdę super.

Byle tak dalej! Ja jestem z siebie dumna... A jak idzie Tobie? Mam nadzieję, że równie dobrze jak mi. Przy takiej motywacji do końca września z moją kondycją może być już naprawdę dobrze:) Życzę udanego wieczoru i ciepło pozdrawiam:*

poniedziałek, 10 września 2012

Część I - od 12. do 16. dnia kursu

News dnia! Rzucam fajki... Wytrzymałam dziś pierwszy dzień. Nie było łatwo. Czuję się zmęczona, zmarnowana i przejedzona (cały czas jestem głodna). Ale wytrzymałam!!! A tyle razy miałam ochotę i okazję zapalić tego dnia... Tym bardziej, że dzień był taki sam jak dni z poprzedniego tygodnia. Miałam już wyrobione pewne zwyczaje, także te związane z paleniem. I te momenty były najgorsze. Ale już postanowione. Nieświadomie, ale ostatecznie wczoraj o godzinie 21.20 (wraz ze zgaszeniem ostatniej fajki) skończyłam palić.

Co do ćwiczeń, zaraz się do nich zabieram. Wreszcie!:) Potrzebuję nowej, silnej motywacji. Wyobraziłam sobie moje idealne życie. Znalazło się w nim między innymi zdrowie, kondycja, wytrzymałość, siła wewnętrzna i zewnętrzna oraz samoakceptacja. Wiem, jak chce się czuć i jak wyglądać. Mam wrażenie, że ostatnio poza tym, że wiele się działo w moim życiu, to trochę poddałam się lenistwu i zaczęłam się sama demotywować jeśli chodzi o treningi. Pozwoliłam sobie na to, żeby życie decydowało za mnie co się będzie działo w kolejnych dniach. I stąd zamiast ćwiczeń, spotkania przy piwku i chipsach. 

Nie ma co oczywiście wpadać w paranoję. To nasze ostatnie ciepłe tygodnie w tym roku. Trzeba z tego korzystać. Tym bardziej jeśli fajni ludzie są dookoła. Ale też nie dobrze jest się w tym zatracać.

Tak więc podsumowując: Wracam do gry! Koniec z obijaniem się. Ćwiczymy do oporu! :D

środa, 5 września 2012

Część I - od 8. do 11 dnia kursu

Jak Ci idzie? Mi średnio. Nadal mam mało czasu na cokolwiek. Powiem szczerze, że odczuwam wyraźny brak bloga w codziennym zabieganym życiu. Motywował mnie od samego początku, a teraz trudno mi znaleźć czas na samo pisanie, nie mówiąc już o codziennych treningach:/

Chciałabym to jakoś wszystko połączyć, ale za bardzo nie mam pomysłu. Gdybym miała kasę, zapisałbym się na siłownię. Wtedy po kupieniu karnetu, prosto z pracy mogłabym pójść poćwiczyć na godzinkę. A tak, po powrocie do domu i zjedzeniu obiadu (mieszkam chwilowo z rodzicami, którzy nie uznają życia bez śniadania i obiadu) zostaje mi godzina, po czym dzwonią znajomi (a wiem, że za miesiąc powyjeżdżają i znowu będziemy się widywać raz na pół roku) i wracam prosto do łóżka. Rano nie mogę się zwlec i koło się zamyka.

Chciałabym żeby doba miała chociaż 3 godziny więcej. Może to jednak po prostu zła organizacja czasu. Ale też nie chcę planować całego tygodnia z góry, bo co to za życie, bez spontaniczności...

Miałam kiedyś w domu swoją prywatną siłownię. Sama ją stworzyłam z różnych sprzętów pozbieranych po znajomych, ale niestety w tym momencie to pomieszczenie jest zajęte i za bardzo nie mam gdzie ponownie jej urządzić. 

Ostatnio trenowałam w niedzielę. Potem znowu zaczął się tydzień i tak jakimś cudem już jest środa...  Jedną formą aktywności w ciągu tych trzech dni było przemieszczanie się na nogach z punktu A do punktu B. Jakby to przeliczyć to dziennie robię jakieś 6 km samego chodzenia do pracy, z pracy i wieczorem. Mało kilometrów i mało intensywnie. Ale przecież nie będę wszędzie biegać, a potem śmierdzieć ludziom...:p

Tak więc mam problem z organizacją dnia. Do tego jeszcze niski (chwilowo) budżet. Jak tę sytuację rozwiązać? Masz może jakiś pomysł? Jak zwiększyć codzienny wysiłek, przy napiętym planie dnia? To pytanie do Was i do mnie. Czas odpowiedzi: do skutku (ale szybko):p

Pozdrawiam i mam nadzieję, że coś mi poradzicie:)

sobota, 1 września 2012

Część I – Czwarty, piąty, szósty i siódmy dzień kursu


Aż wstyd, że dopiero dzisiaj piszę. Niestety obowiązki codzienne wypełniają mi ostatnio cały czas. Sama nie mogę tego jeszcze ogarnąć i w najbliższych tygodniach moja aktywność na blogu ulegnie zmianie. Niestety na gorsze...

Zaniedbałam treningi w tym tygodniu. Rano coraz trudniej mi wstawać żeby ćwiczyć. Uznałam, że przez najbliższy czas, treningi będą się odbywać 4 razy w tygodniu. W weekendy i dwa wieczory w tygodniu. Więcej nie dam rady przeprowadzić.

Plan treningów nie ulega zmianie. Godzinka kardio na trening. Efekty nie będą pewnie aż tak spektakularne, jak się spodziewałam. Ale sądzę, że i tak nie jest źle. Jeśli udałoby mi się zatrzymać tę pracę z pewnością będę mogła opłacić sobie siłownię bądź aerobik i częściej ćwiczyć po pracy. Do tego czasu pozostaję przy ćwiczeniach w domu, takich jak ustaliłam.

Czuję w powietrzu jesień... Zaczyna się robić zimno i ponuro. Trochę mnie to martwi, ale dzięki temu, że większość czasu coś robię, nie poddam się chandrze za szybko!;)


Mam nadzieję, że Twoje treningi idą zgodnie z planem. Ja dzisiaj mój już zaliczyłam i bardzo dobrze się z tym czuję. Wieczorem wybieram się na winko do koleżanki, ale spokojnie, trzymam dietę.

Podsumowując, postaram się pisać i ćwiczyć jak najczęściej. Cieszę się, że odwiedzasz mojego bloga. Mam nadzieję, że motywuje Cię do działania równie mocno jak mnie:)